- Kuzynie Lucienie? - Rose patrzyła na niego z niepokojem. Alexandra wzięła torebkę i wstała z gradową miną. ranka stał się w jej oczach idealnym dżentelmenem. Teraz wystarczyło zatem zachowywać się - Nie bądź pruderyjny. - Żadnego sprzeciwu? - zapytał, obejmując ją w talii i przyciągając bliżej do siebie. Gloria natychmiast się opanowała. Znikła złość, znikło przerażenie, wróciła wyniosłość i lodowaty spokój. Nie potrafił beztrosko oddać się zabawie, bo myślami tkwił przy guwernantce swojej - Spojrzał na Glorię. - Lily to twoja babcia. Wstał od stołu i zastąpił jej drogę. Dyrektorka objęła ją ramieniem. Zapomniała. Zapomniała, ale więcej nie popełni tego błędu. Jej miejsce jest przy matce, wśród rodziny. Winna była lojalność nazwisku St. Germaine. W tej samej chwili Gloria wskoczyła do auta i usiadła obok niego. - Możesz mi wierzyć. - Gloria obserwowała w lustrze Bryce rozpoznał jej chłodne spojrzenie. Pięć lat temu, wychodząc z hotelowego pokoju, patrzyła tak samo. Teraz trzymała w ramionach jego dziecko. Nabrał jeszcze większych podejrzeń.
Spiorunowała go wzrokiem. Ingrid nie dała za wygraną. U szczytu marmurowych schodów stała Ingrid, zaalar¬mowana podniesionymi głosami. Ze zdumieniem patrzyła na zacietrzewioną parę. Nie mógł odkładać powrotu do kraju. Przedłużenie wy¬jazdu nawet o jeden dzień miałoby katastrofalne skutki. Wszystko poszłoby zgodnie z jego planem, gdyby Lara nie wykazała się przebiegłością, o jaką jej nie podejrzewał. Nie dość, że wysłała synka do swojej ojczyzny, to jeszcze po¬starała się o odpowiedni wpis do dokumentów, dzięki czemu Henry miał teraz podwójne obywatelstwo. I koszmarną ciot¬kę, która robiła nieprzewidziane trudności. - Ja nie mam siostrzeńca. Miała piętnaście minut. Ratunku... Mały Książę pomyślał o Róży i przyznał rację Badaczowi Łańcuchów. - Tak późno? Zacisnął powieki, zebrał się w sobie i z determinacją spojrzał na stryjecznego bratanka. - Chyba jeszcze nie, bo wciąż odkrywam coś nowego... - Henry śpi, więc nie musisz się nim zajmować. Nie ma potrzeby, żebyś siedziała tu sama. - Co o tym myślisz? - zagadnął Mark. - Może oni nie są dziwni, tylko po prostu są tacy jacy są... - ostrożnie powiedziała kiedyś Róża. "Najsłabsze ogniwo stanowi o wartości łańcucha" i zastanawiał się, na ile odnieść je można do ludzi.
©2019 ceteris.ta-dokument.jaworzno.pl - Split Template by One Page Love